Jest mi źle, przykro, smutno, wszystko wokół mnie nie jest tak jak powinno być
czemu człowiek dla człowieka jest zły i czemu ktoś komu oddaje się całe serce, rani i nie docenia naszego zaangażowania i poświęcenia? Czemu właśnie tak postępują najbliżsi nam ludzie? np. brat.... Tak samo zapytam czemu ludzie odchodzą? ktoś jest obok dzień po dniu, razem się śmiejecie, razem płaczecie, razem przechodzicie przez przez pory roku, patrzycie na siebie jak się zmieniacie, nawet jak się nie widzicie przez chwilę chcecie się podzielić z tą osobą każdą błahostką, każdym wspomnieniem, aż w końcu ktoś kto był nam zupełnie obcy staje się jedną z najważniejszych osób w naszym życiu, jest przy nas na dobre i na złe. Żyjemy i przeżywamy nawzajem swoje życie by do czekać dnia że wszystko naglę się kończy. Wszystko się urywa. Najgorsza jest ta pustka i bezradność że nic nie możesz zrobić. I choć ta osoba nadal żyje, nadal funkcjonuje, to już nie obok Ciebie tylko gdzieś zupełnie w innym miejscu, zupełnie z innymi ludźmi ;(( nie wiedziałam że to może być takie ciężkie.... a to dopiero początek
(