Witam,
Kilka ładnych lat temu podczas badania wzroku zaczęły pojawiać się u mnie "plusy", ale na tyle małe (0,5), że 2 okulistów, u których byłam stwierdziło, że jeszcze nie czas na myślenie o jakiejkolwiek korekcji. Dwa lata temu podczas badań wstępnych do nowej pracy wyszło mi +0,75 i okulistka zaleciła mi pracę z komputerem właśnie w takich okularach. Zrobiłam te okulary i w miarę regularnie noszę je do pracy z komputerem - różnica jest całkiem spora tzn. jak je noszę to właściwie nie odczuwam żadnych dolegliwości, jak ich nie mam to oczy mnie bolą, łzawią, czasami pojawia się też ból głowy (ale chyba bez związku ze wzrokiem, bo pojawia się też w innych momentach niezależnie od tego czy mam okulary czy tez nie). Generalnie przyzwyczaiłam się do nich na tyle, że często po pracy zapominam, że mam je na nosie i chodzę w nich cały dzień. Teraz miałam robione badanie kontrolne, mam na nie chodzić co 2 lata ze względu na to, że mój ojciec ma jaskrę, więc mogę być w grupie podwyższonego ryzyka....wybrałam się do bardzo dobrej i cenionej okulistki/optometrystki, badanie było długie i skrupulatne i wyszło mi OL+1,25 OP+1, a pani doktor stwierdziła, że poleca noszenie okularów cały czas. Ważne jest to, że badanie robiłam wieczorem po pracy. Stwierdziłam, że w takim razie zrobię sobie też soczewki, bo w słonecznie dni nie wyobrażam sobie chodzenia bez okularów słonecznych, a poza tym optyczne na co dzień (deszcz, sport) nie są zbyt wygodne. Poszłam dobrać soczewki do dobrego salonu w jednej z galerii handlowych w niedzielę rano, zrobiono mi też dokładne badanie i ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu (jak również osoby badającej) wyszło, że moja wada to +0,25 czyli właściwie żadna i bez sensu jest dobieranie soczewek, a tak naprawdę również noszenie okularów. Po tym wszystkim jestem totalnie ogłupiona i nie wiem co robić. Nosić? Nie nosić? Te, które mam? Mocniejsze? Proszę o poradę.